Społeczność

pole w gostyni

Nie ma jak społeczna moc!

27 lut 2021 22:02
wydrukuj
Dnia 27 lutego obchodzimy Światowy Dzień Organizacji Pozarządowych. W gminie Gaworzyce działa obecnie kilkanaście organizacji, a są to przede wszystkim kluby sportowe, ochotnicze straże pożarne, stowarzyszenia, fundacje, a także koła gospodyń wiejskich.
Przykładowe zdjęcie dłoni wielu osób złączone w myśl "Razem damy radę"

Działalność organizacji zdecydowanie podnosi atrakcyjność życia w naszej okolicy i to na wiele sposobów, gdyż aktywność ta jest dość zróżnicowana i dotyczy rozmaitych sfer naszego życia. Poprawa bezpieczeństwa, sport, dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze, edukacja, działalność na rzecz rozwoju turystyki oraz działalność na rzecz osób niepełnosprawnych – to tylko niektóre z nich.

Nasze organizacje, choć może niewielkie, to posiadają wielką moc – a jest nią chęć działania! Trzeba wspomnieć o tym, że działalność ta jest najczęściej zajęciem dodatkowym, czymś czemu poświęca się prywatny czas i zaangażowanie. Aktywność ta wynika najczęściej z czystej chęci zrobienia czegoś na rzecz innych. Właśnie dlatego dziś, w dniu organizacji pozarządowych wszystkim, którzy włączyli się w taką działalność należą się słowa wdzięczności i uznania.

Wszystkim przedstawicielom organizacji pozarządowych dziękujemy za wykonywaną pracę, ciekawe projekty, spotkania, ogromne zaangażowanie i podejmowanie różnych inicjatyw na rzecz gminy Gaworzyce i jej mieszkańców. Dziękujemy również, że dzielicie się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem, a także pomysłami na rozwój gminy. Uwierzcie, dostrzegamy jak dużo serca wkładacie w swoją pracę, ile pasji, energii i dobra wnosicie każdym swoim działaniem. Dziś, w Światowym Dniu Organizacji Pozarządowych pragniemy podziękować za Waszą aktywność, uparte dążenie do celu, wielkie serca i mądrość, którą wnosicie w życie tak wielu ludzi. Przedstawicielom organizacji pozarządowych życzymy wytrwałości, determinacji, satysfakcji z wykonywanej pracy, a także wielu sukcesów w życiu zawodowym i osobistym.

Jacek Szwagrzyk
Wójt Gminy Gaworzyce

Edward Białek
Przewodniczący Rady Gminy

 

Udało nam się zapytać członków kilku organizacji z terenu gminy o tę, bardzo ważną dla nich, sferę życia. Być może dzięki tym słowom inaczej spojrzycie Państwo na organizacje społeczne, a może nawet zechcecie wstąpić w szeregi którejś z nich.

 

Mariola Włodarczak - o ludzkiej synenergii i wizjonarech, którzy chcą zmieniać świat na lepsze

W jakiej organizacji działasz?

Jestem akurat przykładem osoby zawodowo związanej z NGO. Zawodowo przygoda ta rozpoczęła się w 2007 roku, a społecznie działam już w 1995 roku. Obecnie praca w III sektorze zajmuje mi dużo czasu, ale … jest organizacja która jest mi bardzo bliska sercu i miejscu w którym mieszkam - jest to Fundacja na Rzecz Rodziny i Rewitalizacji Polskiej Wsi. Jej głównym celem jest rozwój potencjału serca Wzgórz Dalkowskich.

Jaka jest Twoja główna rola w działalności Fundacji?

W Fundacji jestem osobą zajmującą się rozliczaniem projektów pod kontem finansowym oraz wspierającą ją w działaniach.

Zdradź proszę, dlaczego to robisz?

Cóż… Społecznikiem się jest i już! Gdyby takiej osobie, jak mi,  zabrać możliwości działania na rzecz innych to tak jakby zabrakło tlenu w powietrzu.

Jak ludzie z Twojego otoczenia reagują na to, że działasz?

Pracując zawodowo w NGO to jest jak oczywista oczywistość – czuję, że bez empatii i chęci współdziałania na rzecz innych nie udałoby mi się przepracować 14 lat w III Sektorze. Ludzie o tym wiedzą i czuję z ich strony otwartość do współpracy.

Czy są momenty, które wspominasz w tej działalności jakoś szczególnie miło?

Nie ma takiego momentu bo wychodzę z założenia, że wszystko się NIE DZIEJE SIĘ MNIE TYLKO DLA MNIE. Zawsze znajduję Plusy + i Plusy –.

Jak sądzisz, jaka jest Twoja społeczna moc?

Doświadczyłam już ogromnej MOCY, która emanuje od ludzi z którymi współdziałam. Moc jest w synergii międzyludzkiej i bardzo się cieszę, że mogę jej doświadczać. Do sukcesu potrzebna jest DŻWIGNIA którą są LUDZIE. Organizacje pozarządowe są inkubatorami POTENCJAŁU SPOŁECZEGO i KOLEBKĄ dla WIZJONERÓW, którzy chcą zmieniać świat.

Joasia Płuciennik-Mamzer - aby zawsze chętnie tu wracać ...

Asiu, opowiedz proszę, krótko o organizacji w której działasz.

Jest to Stowarzyszenie Rozwoju Lokalnego „Kasztanowy Dom” i pozwolę sobie odpowiedzieć w imieniu naszego zespołu. Działamy, żeby żyło się  lepiej, bezpieczniej, aktywniej, ładniej trzymając się słów piosenki  „Bo jak nie my, to kto” . Staramy się sprawić, żeby  mieszkańcom żyło się lepiej, wygodniej, żeby nasza miejscowość (red. Kłobuczyn) była coraz ładniejsza i bardziej atrakcyjna. Robimy wiele różnych rzeczy i przy okazji wielu nowych rzeczy się uczymy. Obowiązkami staramy się dzielić równo, chociaż  każdy z nas ma jakieś preferencje i swoje ulubione zadania. Jedni lubią majsterkować, inni szyć, a jeszcze inni piec i gotować.  Wszystkie umiejętności i talenty są równie ważne i wszystkie mogą się przydać. A jak czegoś nie umiemy, to się nauczymy.

Dlaczego to robicie?

Dlaczego? Bo to dotyczy nas, naszych sąsiadów, znajomych i przyjaciół, naszych dzieci. Ktoś kiedyś powiedział mi, że podjął  się działalności społecznej dla swoich dzieci,  bo co prawda nie liczy, że zostaną na wsi, bo ta ich wieś to tylko pięć domów na krzyż,  ale ma nadzieję, że zawsze chętnie będą tam wracać  i chyba to najbardziej do mnie przemawia. Tu  mieszkamy i to ma być właśnie takie miejsce do którego zawsze chętnie będziemy wracać. Ciche, spokojne, bezpieczne. A jeżeli w jakiś sposób możemy sami się do tego przyczynić to czemu nie, przecież nikt nie zna lepiej naszych potrzeb niż my sami, bo to my tu mieszkamy, mając bezpośredni wpływ na to miejsce.

Jak ludzie reagują na Waszą działalność?

Zawsze, w każdej nawet najbardziej wyjątkowej i niezwykłej sprawie możemy liczyć na wsparcie. Mieszkańcy Kłobuczyna już nie raz pokazali jak wiele potrafią. Ich pomoc i wsparcie są nieocenione. Naprawdę! Ktoś  coś pomaluje, ktoś naprawi zepsutą ławkę, ktoś położy polbruk, ktoś coś upiecze lub ugotuje, ktoś zrobi piękne dekoracje - wszystko jest ważne, każda nawet niewielka praca. Czasami słyszymy, że to nic takiego, ale jak takich „nic takiego” jest kilka to się może okazać, że powstaje coś fajnego. Jak się dobrze przyjrzymy to każde  działanie jest tak naprawdę pracą zespołową wielu ludzi. Często sami odczuwają satysfakcję z dobrze wykonanej pracy zwłaszcza jak widzą ostateczne rezultaty.

Cudownie słyszeć, że to tak sprawnie działa w Waszej miejscowości. Zresztą muszę przyznać, że to widać, choćby przy okazji tych wszystkich konkursów, w których siejecie postrach. Dobrze, to teraz może zdradź mi, czy jest coś co wspominasz najmilej w tej działalności?

Jest naprawdę wiele rzeczy, które wiążą się z wyjątkowymi wspomnieniami i trudno wybrać tą jedną wyjątkową. Jak się współpracuje z tak wspaniałymi ludźmi  jak członkowie stowarzyszenia i nasi mieszkańcy  to nawet prace porządkowe stają się czymś naprawdę świetnym.

Karolina Cieślak - daję z siebie, ile mogę

Powiedz proszę, w jakich organizacjach, działasz, bo wiem, że jest ich kilka.

Tak. Stowarzyszenie „Lepsze jutro, twórzmy dziś”, Uczniowski Klub Sportowy „Sokół”, oraz Koło Gospodyń Wiejskich  w Gaworzycach. Są to organizacje działające w różnych dziedzinach., ale głównie mają na celu zaspokajanie potrzeb lokalnej społeczności. Tworzą je świetne, pomysłowe, aktywne, czasami zakręcone, szalone osoby.

Co robicie w swojej organizacji? Czym Ty się zajmujesz? Czy masz jakieś swoje główne zadanie?

Ach no trochę tych zadań jest. W dwóch organizacjach jestem w zarządzie i pełnię funkcję Sekretarza. Pomagam i angażuję się na tyle co potrafię i pozwala mi czas.

Skąd Twoje zaangażowanie?

Każda taka bezinteresowna pomoc wolontariacka jest dla organizacji bardzo ważna! Dzięki temu możemy zrobić więcej pożytecznych rzeczy, a ludzie, którzy w nich działają czują jeszcze większą motywację, bo wiedzą, że mają sojuszników w misji organizacji.

A jak społeczność lokalna odbiera te działania?

Spotykałam się raczej z pozytywnymi zdaniami, jeżeli chodzi o moje działania w organizacjach.

Hmm… To może od Ciebie uda mi się wyciągnąć jakieś szczególnie miłe wspomnienia, które związane są z działalnością społeczną?

To może tak w trzech słowach. Wszystkie wyjazdy. Wesoły autobus. Występ promujący jeden z zrealizowanych projektów na Dolnośląskim Kongresie Odnowy Wsi.

No w końcu jakieś konkrety [uśmiech]. A Twoja społeczna moc?

Moja moc społeczna jest bardzo wysoka. Zawsze daję z siebie tyle, ile mogę!

Gabriela Kalińska - bo w działaniach rodzi się przyjaźń

Gabrysiu, powiedz mi proszę w jakiej organizacji działasz i czym zajmuje się Wasza organizacja.

Działam w między innymi w Ochotniczej Straży Pożarnej w Kłobuczynie. Działamy po to, aby pomagać ludziom w różnych sytuacjach i dbamy o nasze bogactwo społeczno-historyczne.

Co robicie w swojej organizacji, a czym zajmujesz się Ty? Czy masz jakieś swoje główne zadanie?

Pracujemy, jak każda organizacja w oparciu o założenia statutowe, a możliwości jest bardzo, bardzo wiele. Lubimy także różnego rodzaju akcje kulturalne, spontaniczne spotkania, które każdemu zawsze sprawiają dużo radości! Dzielimy się tym! W OSP Kłobuczyn jestem kronikarzem. Funkcja i zadania z tym związane to poważne zajęcie. Poza tym jestem także dowódcą żeńskiej drużyny strażackiej, z czego jestem ogromnie dumna! Tworzymy naprawdę zgrany zespół, nie tylko na czas zawodów, ale w ogóle możemy na siebie liczyć w każdej życiowej sytuacji. Łączą nas przyjacielskie więzy.

To cudownie, że podkreśliłaś tu relacje, które rodzą się przy wspólnych celach. A teraz przyznaj szczerze, dlaczego działasz?

Są cztery główne powody. Po pierwsze, najzwyczajniej w świecie kocham to. Po drugie – bo to pozwala mi żyć pełniej! Po trzecie – bo  mam poczucie, że kiedy komuś jest się potrzebnym to życie ma SENS! I w końcu po czwarte – bo  nie umiem usiedzieć na miejscu!

A jak ludzie reagują na Twoją działalność?

Wydaje mi się, że to im się podoba, Często dziękują za przygotowane działania i chyba się z nimi identyfikują, a na pewno chcą w nich uczestniczyć. Nasza akcja kolędnicza z okazji Trzech Króli jest przyjmowana z tak ogromnym entuzjazmem wśród mieszkańców, że na samo wspomnienie tych krótkich spotkań gorąco robi się na sercu.

Tak, widzieliśmy fotorelację z tego wydarzenia, która świetnie to oddaje. A czy jest coś co wspominasz szczególnie miło?

Na pewno są to spotkania, kiedy pakujemy Szlachetną Paczkę. Zawsze wtedy jesteśmy ciekawi czy spełnimy oczekiwania kogoś kto bardzo liczy na pomoc od nas? Towarzyszą nam wtedy takie pozytywne emocje… nawet teraz, na samą myśl o tym, wzruszenie szkli mi oczy. I to przeżycie poznania Rodziny… Bycie RAZEM - BEZCENNE!  A wesołych, śmiesznych momentów jest mnóstwo!

I już ostatnie pytanie z mojej strony. Jaka jest Twoja społeczna moc?

Jak to mówią: Wystarczy chcieć! To jest właśnie ta MOC! Każdy może ją odnaleźć w sobie. Wystarczy poszukać.

 

Bożena Wojtczak – o miłościach pozarządowych, lekcjach pokory i o tym, że razem można zdziałać wiele

Pani Bożenko, proszę krótko opowiedzieć nam o swoich doświadczeniach w działalności organizacji pozarządowych.

Organizacje pozarządowe  w moim życiu były obecne zawsze. Te w których działam, dziś nieco różnią się formą działań od poprzednich bo i czasy nam się zmieniają. Prawda? Obecnie najbliższe memu serce są dwie. Pierwsza „miłość pozarządowa” to oczywiście stowarzyszenie „Lepsze jutro, twórzmy dziś”. Z nią związałam się dużo wcześniej niż z Kołem Gospodyń Wiejskich w Wierzchowicach, którego jestem założycielką, a które stawia dopiero pierwsze samodzielne kroczki w trudnym, niestety dla nas wszystkich, czasie. Tam z braku wolnego czasu staram się tylko doradzać, podpowiadać i przyciągać ciekawych ludzi i  warsztaty. Resztę oddałam w ręce moich kobitek, bo to dla nich tak naprawdę  to wszystko i to one wiedzą najlepiej czego chcą. Wracając do stowarzyszenia - to organizacja pełna ludzi z pomysłami, pasjami i z zapałem. Organizacja, która potrafi tchnąć życie w społeczność lokalną, porwać do działania nawet tych bardzo opornych.

Mam jednak olbrzymie wyrzuty sumienia, że tak mało czasu poświęcam stowarzyszeniu. Jest i na to wytłumaczenie. Każdy kto mnie zna wie, że lubię trzymać cztery przysłowiowe sroki za ogon. I uwierzcie, że jest to wykonalne. Szkoda tylko, że nie mogę cofnąć czasu o jakieś 10 lat. Jestem otwarta na różnorodne formy działania i potrafię się odnaleźć  w wielu z nich. Przygoda z takim stowarzyszeniem jak nasze daje takie możliwości. Nie pełnię tam żadnej funkcji. Są młodsi i lepsi , a ja  uwielbiam pracę z młodym kolektywem, a takiego tutaj nie brakuje.

Jest Pani Radną, pracuje w Bibliotece, a do tego jeszcze działa Pani w 2 organizacjach. Proszę nam zdradzić dlaczego?

Nie ma innego wyjaśnienia – ja po prostu kocham to robić. Od dziecka byłam małą społecznicą. To, że w którymś momencie na mojej drodze stanęło stowarzyszenie to ogromne szczęście. Nie wyobrażam sobie, że mogło by go nie być.

Jak Pani odbiera reakcje społeczności lokalnej na działalność takich organizacji?

Ludzie na działania instytucji pozarządowych patrzą różnie. Jedni podziwiają, a inni tylko krytykują. Tych pierwszych jest na szczęście zdecydowanie więcej. Osobiście na swojej drodze spotykam ludzi, którzy pracę społeczną, cenią i to bardzo. Są też tacy, którzy mówią, że mi z tym do twarzy.

Czy jest coś takiego, co wspomina Pani szczególnie miło, z uśmiechem na ustach?

Na długo, a może i na zawsze pozostanie w moim sercu akcja „Szlachetnej Paczki”, w której braliśmy udział w ubiegłym roku jako stowarzyszenie. Niezapomniane chwile, ogromne emocje i lekcja pokory na całe dalsze życie.

Dlatego szczególnie namawiam młodych ludzi, żeby próbowali swoich sił w organizacjach pozarządowych. Naprawdę warto dzielić się sobą z innymi. Na tyle na ile jest to możliwe i na ile pozwala nam oczywiście czas i też pod warunkiem, że mamy w swoim sercu odrobinę miejsca dla ludzi i dla świata. Inaczej się nie da-niestety.

Jak Pani sądzi, jaka jest Pani społeczna moc?

Jest we mnie jeszcze dużo siły i mocy sprawczej. Z odpowiednimi ludźmi da się zrobić wiele.

 

Rozmawiała: Joanna Brodowska